Dzisiejszą rozmowę mamy przyjemność przeprowadzić z Wojciechem Witosławem. Opowiedz nam proszę jak rozpoczęła się Twoja ścieżka kariery w IT i jakie masz doświadczenie odnośnie budowania zespołów Software Development.
Nazywam się Wojciech Witosław. Moja podróż z IT rozpoczęła się w 2003 roku. Już jako młody programista zawsze dążyłem do bycia na bieżąco z najnowszymi rozwiązaniami. Kiedy tylko pojawiała się nowa wersja Javy czy inne technologie, poświęcałem czas na ich zgłębienie. Dziś, patrząc wstecz, uważam to za kluczowy element mojej ścieżki rozwoju. Bycie na czele wymagało nie tylko umiejętności technicznych, ale także zdolności do adaptacji i nauki.
Kolejnym istotnym punktem w mojej karierze okazało się doświadczenie zdobyte podczas pracy w Wincor Nixdorf. Na początku objąłem tam stanowisko specjalisty a potem lidera technicznego, skupionego na obszarze wsparcia sprzedaży (presales). To był dla mnie przełomowy moment, gdy zacząłem ścisłą współpracę z klientami i biznesem. Pamiętam liczne rozmowy z jednym z Dyrektorów na temat efektywnego dostarczania i promocji naszych rozwiązań. Musiałem nauczyć się myśleć biznesowo, co dla osoby o silnym zapleczu technicznym stanowiło fascynujące wyzwanie.
Aktualnie, w ISS, pracuję w modelu hybrydowym, tworząc oprogramowanie zarówno dla klientów, jak i wewnętrznie dla nas. Choć wcześniej tj. w Wincor Nixdorf pracowałem głównie dla rynku lokalnego i częściowo dla zagranicznego (Niemcy, Czechy), to w ISS obsługujemy większość Europy, Stany Zjednoczone, Australię, Indie a na horyzoncie pojawiają się nowe oddziały azjatyckie, które także wykazują zainteresowanie naszymi działaniami. Choć moje zespoły znajdują się w Polsce i w Porto, skład osobowy stanowią osoby o narodowościach takich jak Polska, Portugalia, Brazylia, Dania, Iran, Białoruś i Niemcy. Na co dzień współpracuję z zespołami z Wielkiej Brytanii, Australii i Włoch, chociaż nie wszyscy są członkami mojego zespołu. Obecnie moje zespoły (Programiści, DevOps i Specjaliści QA) liczą około 30 osób i są zlokalizowane w proporcji około 50/50 w Polsce oraz Portugalii.
Mając do wyboru cały świat, a przynajmniej różne lokalizacje w Europie, jakie kryteria wziąłbyś pod uwagę wybierając konkretny kraj do projektu IT?
1. Typ projektu
Przy zakładaniu startupu czy rozwijaniu nowego modelu biznesowego, wybór lokalizacji ma istotne znaczenie, wpływając na specyfikę projektu. Praca nad projektem green-fieldowym wymaga wielu analiz i projektowania systemu generującego zyski. W przypadku projektu zespołowego, różnice w podejściu do informacyjnego szumu i rozumienia wymagań biznesowych są widoczne w zależności od regionu. Warto uwzględnić te zróżnicowania przy podejmowaniu decyzji biznesowych.
2. Ilość posiadanych informacji
Z bieżącej perspektywy mogę stwierdzić, że zespół z Portugalii doskonale radzi sobie z mniej precyzyjnymi informacjami, na przykład w przypadku wymagań biznesowych. Można powiedzieć, że jest elastyczny w przepływie informacji i komunikacji. To nie oznacza, że polski zespół nie posiada atutów w tej kategorii. Oczywiście, posiada – podchodzi skrupulatnie do informacji, co w sytuacjach wymagających większej precyzji okazuje się niezwykle pomocne.
Trudno jednoznacznie ocenić, co w tej kategorii jest lepsze czy bardziej pożądane. Wszystko zależy od konkretnego kontekstu i sytuacji, w jakiej znajduje się zespół podczas podejmowania decyzji.
3. Wymagane technologie
Nie jestem zwolennikiem formułowania jednoznacznych teorii, ponieważ moje obserwacje nie opierają się na badaniach naukowych. Niemniej jednak, zauważam, że różnice w podejściu do technologii frontendowych i backendowych występują w zależności od regionu.
W ramach technologii frontendowych można wyróżnić np. Angulara i Reacta. Angular wymaga stworzenia skomplikowanych komponentów i ich systematyzacji, co sprawdza się szczególnie w tworzeniu dużych systemów z długoterminową perspektywą.
W React pracuje się szybciej, nie ma ściśle narzuconej struktury, co daje swobodę, ale może prowadzić do trudności w utrzymaniu, zwłaszcza w dłuższej perspektywie projektu.
Mam wrażenie, że Portugalczycy chętniej wybierają React, a Polacy Angulara. Z kolei w kontekście Backendu możemy wybrać Javę, ale jeśli ktoś jest zainteresowany szybkim rozwojem aplikacji, to wybierze Node.js.
Innymi słowy jeżeli chcesz szybko „wysetupować” projekt to łatwiej to zrobić z teamem któremu bliższe są „szybkie technologie”. Jeżeli na starcie zapowiada się, że Twój projekt będzie jak szeroka autostrada – powierz to ludziom dobrze czującym w takich warunkach. Paradoksalnie te wnioski nie wykluczają się i dodam, że w pewnym sensie sam to sobie udowodniłem. Obecnie obydwa projekty mają zmiksowane technologie, są długoterminowe i przynoszą szybkie efekty.
4. Dopasowanie kulturowe do otoczenia i specyfiki projektu
Nie jestem zwolennikiem stereotypów, ale zauważyłem różnice między południowym temperamentem, a północnym stoicyzmem w mojej obecnej działalności.
Każda z tych cech kulturowych ma swoje miejsce i znaczenie, szczególnie w zależności od charakteru przedsięwzięć (B2C lub B2B). W projektach B2C czyli projektach dla użytkownika masowego szczególnie ważna jest część wizualna i dlatego “pasuje” do nich południowy temperament, podczas gdy w projektach realizowanych w Polsce raczej stawia się na rozwój natywnych aplikacji iOS lub Android.
Bazując na doświadczeniu mogę przyznać, że różnorodność wspiera powodzenie projektów (rozkłada ryzyka).
5. Budżet
W poszczególnych krajach spotkamy się z różnicami w wynagodzenach specjalistow IT. Natomiast IT dzięki swojej naturalnej specyfice ma charakter bardziej globalny niż inne gałęzie gospodarki. Szczególnie widoczne to było podczas pandemii, kiedy praca zdalna przyjęła mocną pozycję i pozostała do dzisiaj standardem.
Nie ma większego problemu, aby polski lub portugalski programista brał udział w projekcie prowadzonym w Niemczech czy na drugim krańcu świata. Jedyną barierą może być znajomość języka lokalnego, która dzisiaj w łatwy sposób niwelowana jest znajomością języka angielskiego. To zjawisko sprzyja unifikowaniu stawek programistów i pomaga w „doganianiu”.
Wszystko finalnie zależy od poziomu seniority, znajomości niszowych technologii itd. a takie dane są bardzo trudne do porównania.
Podsumowując, istnieje wiele czynników wpływających na dobór zespołu do projektu, i niestety nie istnieje idealna recepta na to zagadnienie. W mojej obecnej działalności miałem również okazję połączyć siły „północy” i „południa”. To niezwykłe doświadczenie pokazało, że dywersyfikacja pozwala uzyskać unikalne możliwości zespołu. Dzięki temu posunięciu uzyskana „hybryda” pozwoliła zrealizować projekt, który na początku obarczony był wysokim ryzykiem niepowodzenia.
Czy uważasz, że kryzys w IT się kończy i najgorsze już za nami?
Na początku zadałbym pytanie: co to jest kryzys? Bo przecież sytuacji z roku 2007/2008 nie mamy. Pojęcie kryzysu oceniam jako zestaw zjawisk, które w sposób pośredni i bezpośredni mają negatywny wpływ na moją działalność.
1. Do pośrednich zaliczam:
– słyszane od pracowników: historie o zwolnieniach grupowych w firmach IT w Portugalii a także w Polsce;
– ze źródeł prasowych: redukcje personalne w globalnych korporacjach oraz pozostawienie w portfelach projektowych jedynie pozycji z pewną stopą zwrotu oznaczonych etykietą „must win”;
2. Do bezpośrednich zaliczam:
– większą ilość dostępnych na rynku specjalistów IT i co ciekawe: od kilku miesięcy w Polsce, od około roku w Portugalii;
– skupienie na projektach optymalizujących istniejące i kreujących nowe modele biznesowe;
Nie wiem czy w temacie kryzysu najgorsze już za nami. Wiem natomiast, że nawet w kryzysie dobry Zespół IT zawsze przetrwa. Dobry Zespół to taki, który potrafi zrealizować większość projektów i sam pozwala kreować nowe pomysły (szczególnie potrzebne w trudnych czasach).